środa, 28 października 2015
Chrupiąca ekscytacja
O czym mowa w tytule? O moich pierwszych bagietkach, które zostały powołane do istnienia w wyniku spontanicznej decyzji:
- wóz albo przewóz: - robię te bagietki, albo idziesz po pieczywo do Lidla.
- jak uważasz...
No cóż... jako że przywilej decydowania przypadł w udziale mnie... to może...
Hm, Czasu mam akurat tyle, co do obiadu... Robię nie robię... ROBIĘ! Szalone tempo, w którym zapomniałam przygotować zaczyn ze świeżych drożdży... O czym przekonał się chwilę po odstawieniu masy do wyrastania... NIE WYJDĄ!
Mimo to ciasto urosło, zaryzykowałam. Obiad w akompaniamencie świeżej jeszcze ciepłej chrupiącej i cudnie pachnącej bagietki... Nie spodziewałam się aż tak dobrego efektu! Przepis pochodzący ze strony Moje Wypieki znalazłam na blogu Picante-Jalapeño - Ich sposób formowania bagietek jest świetny - rozwiązanie dla osób nieposiadających formy do wypiekania bagietek lub dla "rustykalnych maniaków". Z tym, że ja z tych drugich, nawet gdybym miała formę, nie pokusiłabym się o jej wykorzystanie :).
U mnie: z połowy porcji... 2 szklanki mąki (1 1/2 szklanki pszennej i 1/2 pełnoziarnistej).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Magnifico, no se me ocurre otra cosa...
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWygląda imponująco :D
OdpowiedzUsuńDzięki :)!
Usuń