Nadszedł czas na opowieść o tym, jak to Polka wydziwiała, żeby zrobić Paschę bez twarogu i bez miksera.
Po tym wstępie można by się zastanawiać, czy to w ogóle jest Pascha. Jednak, jak to się mówi: gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Mówi się także, że jak się chce, to się da. Zgadzam się z obydwoma powiedzeniami. Całe życie są ze mną i pewnie już będą. Polecam przy tym wziąć pierwsze od strony pozytywnej i naprawdę się cieszyć, bo z każdej małej rzeczy po prostu warto. :)
Po raz pierwszy, Pascha przyciągnęła moją uwagę podczas wizyt na blogu Asieja. Jakoś się jednak powstrzymywałam przed zabawą w jej robienie, bo nawet nie mam prawdziwego twarogu. Miałam też nie ulegać wielkanocnemu szaleństwu i po prostu zająć się nauką, skoro już tutaj zostałam.
Wczoraj moja ciekawość wzięła górę i jak zwykle zaprowadziła mnie do kuchni, w której zdążyłam już zamyszkować serek wiejski, jedyny, który może tutaj odgrywać rolę twarogu (uwierzcie, szukałam już wszędzie, bo moje życie bez twarożku nie miałoby sensu!).
Problem w tym, że brakowało mi wielu innych składników, innymi słowy, zabrałam się do tego zadania kompletnie nieprzygotowana :), nie poddałam się jednak. Pozbierałam bakalie (żurawina, kandyzowany ananas – może nie do końca typowo paschowe), aromat kwiatu pomarańczy (moje hiszpańskie udziwnienia), ziarenka prawdziwej wanilii :) i kilka innych, powtarzających się w przepisach, które czytałam.
A rodzynki? Wygrzebałam z musli :D.
Miksera też nie użyłam, bo nie chciałam nikogo budzić. Zresztą, lata temu ten wynalazek przecież nie istniał i jakoś piec się dało. Od czego mam rączki?
Gdy było już po wszystkim, zawinęłam mój twór w bandaż(tak jest, ściereczki ani gazy też nie miałam) prawie jak mumię i porzuciłam bezwzględnie w zimnej lodówce, przywalony ciężkim słojem. Ot tak, bez skrupułów.
Tak oto stworzyłam podróbę paschy :). Dzisiaj z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mi spasowała, chociaż nie mam porównania.
_______________________________
(na małą porcję)
200g twarożku
1/2 łyżki cukru pudru (można więcej, właściwie się powinno)
1 łyżeczka cukru wanilinowego
2 łyżeczki aromatu kwiatu pomarańczy
2 łyżeczki jogurtu greckiego
1 łyżeczka masła
ziarenka z 1/4 laski wanilii
kilka kropel soku z cytryny
1/2 łyżeczki skórki z pomarańczy
kilka kostek kandyzowanego ananasa
1 kandyzowana truskawka
kilka rodzynek
1 łyżka żurawiny
1 figa
Czary:
Bakalie zalać gorącą wodą i odstawić do zmięknięcia. Twarożek, jogurt, masło, cukier-puder, cukier wanilinowy, aromat kwiatu pomarańczy i ziarenka z wanilii zmiksować albo utrzeć widelcem (jak ja). Bakalie pokroić na kawałeczki, dodać do zmiksowanej masy, wymieszać. Zawinąć w ściereczkę lub gazę. Wsadzić do miseczki. Przycisnąć czymś ciężkim (najlepiej jakimś słoikiem) i wstawić do lodówki na kilak godzin, najlepiej na noc. Odlewać wodę, co jakiś czas, jeśli się może. Gotowe :).
pascha w bandażu przygnieciona słojem. to mnie rozczuliłaś! (((: AROMAT KWIATU POMARAŃCZY...ja chcę!!
OdpowiedzUsuńTrzeba sobie jakoś radzić :):):)!
Usuńnoo ciekawa ta Pascha, nie powiem ;)))
OdpowiedzUsuńw smaku też :), ale trzeba lubić twarożek.
Usuńno i te waniliowe kropki, są super!
OdpowiedzUsuń:) cieszę się, że Ci się podoba :):):)
UsuńZeżarte ;(
UsuńPrześliczna:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najpiękniejszego co niesie Wielkanoc na ostatnie chwile świętowanie i na każdy dzień po świętach!
Och, Ewelajna, cóż za fantastyczna niespodzianka! Dziękuję ślicznie i duże nawzajem :).
Usuń