Jestem przeciwniczką dodawania sztucznych barwników do jedzenia, drżę na widok tęczowych tortów. Sympatyzuję za to z naturalnymi barwnikami, takimi jak bazylia czy szpinak. Tym razem przyszedł czas na fioletowe ziemniaki Vitelotte, które zawładnęły moim sercem przy stoisku w Lidlu. O ile wiem, w Polsce ciężko je znaleźć i za nie zapłacić (co tu dużo mówić: są drogie). Mnie udało się kupić półkilową próbkę za "eurosa" - myślę, że to jeszcze można znieść.
Ziemniaki, oprócz koloru mają tez inny - można powiedzieć, że lekko orzechowy - smak.
Zawrotny kolor warzywa nadał ciastu wrzosowy odcień - surowe ciasto było sine... jak trup. Mimo to, uważam, że focaccia jest dość interesująca, szczególnie w smaku :).
Ktoś ma ochotę na przepis?
Realmente buena, me encanta sobre todo la última foto!
OdpowiedzUsuń:). Me alegro sin fin.
UsuńCudownie wygląda :D
OdpowiedzUsuńDziéki! Miejscami w przekroju byla bardziej fioletowa. Polecam slodkie eksperymenty z fioletowym ziemniakiem :)
UsuńWyglada bardzo smacznie!
OdpowiedzUsuńCieszę się :). Na szczęście, wg Lubego taka też była.
Usuń