sobota, 12 stycznia 2013

Muffinki Herbacianki


Już od dawna chodził za mną jeden przepis…, co nie jest niczym nowym, gdyż za mną zawsze chodzi pomysł na jakieś danie. Doprowadza mnie to tradycyjnie do szaleństwa, szczególnie w okresie intensywnej nauki :D.
Otóż, daaaaawno temu zrodziło się w mojej głowie jedno z tych pytań pod tytułem: Co by było, gdyby...Gdyby tak upiec HERBACIANE muffiny? Poczułam się niesamowicie dumna z tego, że wpadłam na ten wspaniały i oryginalny pomysł! jak się później okazało (i jak to zwykle bywa), nie byłam jedyna. Wybrałam się na poszukiwanie idealnego przepisu na zrealizowanie mojej słodkiej fantazji: klik klik: muffiny > herbata.
Znalazłam kilka przepisów, jednak żaden mnie nie przekonał. Nie powstrzymało to jednak moich myśli od krążenia wokół tego tematu.
Całkiem niedawno upiekłam dziecinnie proste, sympatyczne babeczki z przepisu znalezionego na Moje Wypieki. Prosta receptura, bez żadnych udziwnień, ale za to dająca niesamowity efekt aksamitnie mięciutkich i lekko wilgotnych muffinek.
Przepis postanowiłam wykorzystać jako bazę do mojego herbacianego eksperymentu. A, że wczoraj był piątek, ja zostałam sama w mieszkaniu ze stertą wiedzy do przyswojenia, naturalnym okazało się zabranie się za muffiny: przecież to tylko chwila, można sobie pozwolić na mały skok w bok. Notatki nie uciekną!
Tak oto pobiegłam do kuchni, gdzie w kilka minut przygotowałam ciasto, zmieniając lekko proporcje (mniej cukru i masła) i redukując ilość wszystkich składników o połowę (gdybym upiekła więcej, zeżarłabym więcej :)).
Po kilkudziesięciu minutach stałam się szczęśliwą posiadaczką 5 herbacianych muffinów. Czułam się jakbym wygrała los na loterii.
Kiedy muffiny ostygły, zapakowałam je do plastikowego pudełka.
Dzisiaj rano rozpoczęłam dzień od dwóch herbacianek :). Uwielbiam sobotę, ale tak smacznej jak ta chyba nie pamiętam!
A notatki? Cóż, nie uciekły, ale chyba tylko dlatego, że później siedziałam nad nimi do 2 w nocy wyobrażając sobie egzaminacyjną apokalipsę...
______________________________________________

No to, bawimy się!

Ingrediencje:

(na 5 średnich muffinów)

63g naturalnego jogurtu
30 g masła (roztopić)
1 jajko
75g mąki pszennej
1/4 łyżeczki sody oczyszczonej
ociupinka soli
50g cukru
2 torebki herbaty Earl Gray (ja dodałam Teekkane)

Czary:

Jogurt wymieszać z roztopionym i lekko przestudzonym masłem. Dodać jajka i roztrzepać.
Mąkę przesiać, wymieszać z sodą, cukrem, solą i herbatą. Następnie dodać do mokrych składników. Wymieszać delikatnie do połączenia się składników i uzyskania gładkiej masy.
Ciasto nakładać do foremek wyłożonych papilotkami (do 3/4 ich wysokości).
Piec w temperaturze 170ºC przez 25 - 30 minut.

9 komentarzy:

  1. ja robię z japonskiej zielonej - konacha, też wychodzą pyszne :)
    pozdrawiam,
    Szana!

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo lubię ciasto herbaciane, więc muffinki muszą być równie pyszne! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. muszę przyznać, że jeszcze takich nie jadłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz powyżej jest mój ;) Już się zapisałam jako członek :D :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Upiekłam kiedyś herbaciane muffinki - pamiętam, że smakowały bosko :) Twoje wyglądają prześlicznie :)

    OdpowiedzUsuń