sobota, 14 grudnia 2013

Nieudane (?) Grissini, rafaellowe obżartwo, płacz i zgrzytanie zębami.


Sklepy z golosinami. W Polsce takich nie ma. Ale czym jest la tienda de golosinas? Sklep z golizną czy gołoledzią?
Las tiendas de golosinas o de chucherías (potocznie zwanymi chuches), to nic innego jak sklepy ze słodyczami. Ale nie takie nasze „delikatesy” z pomadkami za szklanym regałem. To słodko pachnące sklepy pełne szuflad z żelkami (gominolas) i suszonymi owocami (frutos secos), do których zaliczają się tak orzechy jak i śliwki, rodzynki czy morele. Każde miasto hiszpańskie ma kilka takich sklepów, w których możemy przebierać do woli w smakach i kolorach słodkich lub słonych przekąsek. I chociaż nie jestem miłośniczką żelowatych słodkości w kolorach tęczy, to nigdy nie wychodzę z takiego sklepu bez kilku lukrecjowych lasek lub torebki migdałów, czy prażonej kukurydzy. Każdy znajdzie tam coś dla siebie i wyjdzie dokładnie z taką ilością jakiej dusza zapragnie: sklepy są zazwyczaj samoobsługowe, łakocie nabieramy szuflą lub szczypcami i pakujemy do firmowych woreczków. W ten sposób wychodzimy ze sklepu z jedną lub z kilogramem żelek, według uznania.


Uwielbiam te sklepy za szeroki wybór i wolność wyboru, za to, że nie jesteśmy zależni od pani, która zawsze dorzuci od siebie coś, za co musimy płacić my. Tęsknię za błądzeniem po żelkowych sklepach z torebeczką w ręku, a już w szczególności za smakołykami, którymi taką torebeczkę można wypełnić. Jak zwykle w takiej chwili szukam zamiennika, czegoś, co pomoże mi wypełnić pustkę, którą zostawiło słodkie przyzwyczajenie.

_________________________________

Ingrediencje:

paczuszka migdałów
3 duże szczypty herbaty Green Tea Lemon

Czary:

Migdały zalewam wrzątkiem i jeszcze ciepłe obieram szybko ze skórki. Następnie, przy pomocy noża przepoławiam je na dwie części wzdłuż naturalnego pęknięcia. Jeszcze wilgotne migdały wrzucam do miseczki i zasypuję herbatą rozdrobnioną w palcach, mieszam, żeby herbata obkleiła migdały, po czym odstawiam na jakiś czas, żeby migdały nabrały jej smaku. Po około godzinie rozgrzewam patelnię i prażę migdały ciągle mieszając, żeby się nie spaliły. Kiedy migdały nabiorą lekko złotego koloru, wysypuję je z patelni na papier do pieczenia i zostawiam na ciepłym grzejniku. W taki sposób migdały nie palą się na patelni, ale wysychają do końca. Po wyschnięciu herbata opada, ale jej lekki aromat pozostaje.

Przyznaję, że przygotowanie przekąski jest dość żmudne i długotrwałe, ze względu na „zabawę” z migdałami i na długi czas suszenia, ale warto. Nie próbowałam prażyć migdałów w piekarniku ze względu na oszczędność prądu. Podejrzewam, że jego użycie byłoby dobrą alternatywą dla całonocnego suszenia migdałów.

2 komentarze:

  1. Ohhhhh, que ganas de comer me están entrando!!!
    Cada día te superas más, tanto por lo que cocinas como por las fotografías que haces después.
    Solo hay un problema, a ver si te animas y empiezas otra vez con el blog bilingüe!! aunque ya se que más que nada es por cuestión de falta de tiempo.
    Besos!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yo me siento como si fuera totalmente al reves, pero gracias :*, me alegro de que te guste.

      Usuń